,, Spójrz na to inaczej ”
Biegałam po bujnej
wysokiej trawie. Nie mogłam się jej nadziwić. To była trawa! Niby normalne, ale
u nas prawie wcale nie ma flory. Byłam szczęśliwa. Wokół mnie z jakiegoś
wzniesienia staczały się olbrzymie głazy. Wszystko wyglądało tak malowniczo.
Momentalnie moja radość przerodziła się w rozpacz, a wesołe hasanie po łące w
rozpaczliwą ucieczkę. Słyszałam krzyki i wystrzały armatnie.
Gdzie ja jestem?
Ziemia pod moimi stopami
była wilgotna i umazana czerwoną cieczą. Przestraszona zakryłam ręką usta. Lecz
było na niej coś lepkiego. Gdy na nią spojrzałam zobaczyłam krew. Była
wszędzie. Poczułam żółć napływającą mi do ust. Z całych sił powstrzymałam
mdłości.
Starałam się szybko
przybierać nogami jednak jak zwykle zawiodły i potknęłam się o coś. Popatrzyłam
w tamtym kierunku i zobaczyłam ciało dziewczyny z Dystryktu Siódmego. Jej długie blond
włosy były teraz czerwone od krwi tryskającej z przeciętej na pół toporem
głowy. Obok walały się kawałki mózgu. Znów dostałam mdłości. Zdesperowana
próbowałam się cofnąć. Oddalić jak najdalej od truchła tej dziewczyny.
Wtedy ktoś silny rzucił
się na mnie. To był chłopak. Miał długie proste kasztanowe włosy i
zielono-błękitne oczy. Nie, były koloru wody. Przypominały ocean nocą. Lśniły z nieznaną mi dotąd dzikością.
Krzyknęłam ze strachu.
Jego mina wyrażała podekscytowanie. Super! Zabije mnie sadysta, pomyślałam.
Siłowałam się z nim przez pewien czas. Przywarliśmy do siebie jakbyśmy byli
jednym ciałem, jedną duszą, jednym umysłem. Chłopak poruszał się sprawnie i
szybko. Jakby już wcześniej panował każdy swój ruch. Ruch, którym mógłby mnie
zabić. Te myśli wywołały u mnie większą chęć walki.
Tak łatwo mnie nie
pokonasz!
Krzyknęłam w myślach.
Chłopak coś do mnie mówił,
ale nie zrozumiałam co. Po jakimś czasie przyszpilił mnie do ziemi. Oboje
dyszeliśmy ze zmęczenia. Uśmiechną się do mnie i zaśmiał ironicznie. Nie sprawiał wrażenia jakby chciał mi coś
zrobić. Jednak wolałam zachować czujność. W pewniej chwili pochylił się jakby
chciał mnie pocałować. Jego piękna twarz
zatrzymała się zaledwie kilka milimetrów od mojej a na jego ustach pojawił się
niewinny uśmieszek.
- Cicho piękna Sami.
Niedługo koniec - powiedział swoim uwodzicielskim głosem i …
…obudziłam się.
Było ciemno. Oddychałam
szybko i ciężko. Po mojej twarzy spływały stróżki potu. Zawahałam się, gdy
próbowałam je otrzeć ręką. Sprawdziłam jednak czy nie ma na niej krwi. Na
szczęście była czysta. Była czysta! Cieszyłam się z tego jak małe dziecko.
- To tylko sen… jakiś
głupi i porąbany sen – powiedziałam do siebie na głos. Wzięłam głęboki oddech i
znów się położyłam.
Sen jednak nie nadchodził.
Zamiast zasnąć wierciłam się na łóżku.
Usiadłam i przetarłam
czoło ręką. Pot lał się ze mnie strumieniami.
Poczłapałam do łazienki tylko
po to by włożyć głowę pod kran i trochę się ochłodzić.
Efekt był taki, że
zamoczyłam prawie całą górną cześć piżamy a z łazienki zrobiłam basen.
Rzuciłam na mokrą podłogę
kilka ręczników, których tu nie brakowało. Woda w nie wsiąkała, a mi-nie wiem czemu-nadal
było gorąco.
Tym razem nie chciałam
powodować powodzi, wiec w piżamach weszłam pod prysznic i wcisnęłam guzik z
zimną wodą, która spływała po mnie dając nie tylko lekki chłód, lecz także
zmywała ze mnie wszystkie złe myśli. Odprężyłam się. Mogłabym tak siedzieć już
do końca drogi, ale gdy zobaczyłam swoje odbicie w dużym łazienkowym lustrze
nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
Usta miałam sine od zimna,
którego dziwnie nie czułam, a skórę bladą jak Ricke. Ostatnio coraz częściej
zaczynam się do niej porównywać.
Zdrowy rozsądek kazał mi
wyłączyć prysznic i przebrać się w coś suchego. Posłuchałam go i wyłączyłam
wodę. Wstałam… i jak się okazało zbyt szybko, bo świat zawirował mi przed
oczami. Poślizgnęłam się i uderzyłam głową o umywalkę. Jakimś cudem nie
straciłam przytomności.
Leżałam nieruchomo. Chwilę
później usłyszałam tupot czyichś stóp. Ktoś podniósł mnie i zarzucił mi coś na
plecy. Chyba ręcznik. Byłam zbyt zamroczona, by myśleć racjonalnie i coś
powiedzieć.
Chwilę potem ta sama osoba
objęła mnie swoimi ramionami i zaniosła do łóżka.
Zamrugałam próbując
odzyskać zdolność normalnego widzenia. Udało się. Choć nie to chciałam
zobaczyć.
Jeys właśnie przykrywał
mnie kołdrą.
Sen nadszedł i oczy same
mi się zamknęły… ale na chwilę.
Ocknęłam się widząc piękną
twarz z jeszcze wspanialszymi zielonymi oczami, które patrzyły na mnie z miłością i troską. Znów odpłynęłam.
Kolejne przebudzanie było
brutalniejsze. Leżałam na ziemi. Właściwie, chyba spadłam z łóżka.
Podniosłam się lekko i wstałam,
a raczej próbowałam, bo przeszkodził mi w tym Jeys, który usadowił mnie na
ziemi, a później sam usiadł obok.
- Lepiej się czujesz?-
spytał… z troską?! Zmarszczyłam brwi, bo uśmiechną się do mnie.
- Co ty tu…- zaczęłam lecz
uciszył mnie kładąc mi palec na ustach.
- Przewróciłaś się…
straciłaś przytomność i teraz się obudziłaś – wytłumaczył. Ja cały czas
wpatrywała się w jego oczy. O mój Boże! One były zielone!
- Ile czasu byłam
nieprzytomna?- zapytałam tonem żądającym szczerości. Jeys uśmiechnął się
półgębkiem.
- Może z dwadzieścia
minut… może dziesięć – powiedział prosto. Szczęka mi opadała.
- A ja myślałam… Jeramin i
Landry… to znaczy Ricke, wiedzą?- spytałam oblewają się rumieńcem, bo dopiero
teraz uświadomiłam sobie jak głupio postąpiłam. Czułam się na dodatek trochę
niekomfortowo, bo całe ubranie przylegało mi do ciała uwydatniając moje
kształty. A Jeys był tego świadkiem i to widział.
- Nie… - rzucił jakbym go
przyłapała na czymś czego nie zrobił. – Nie fatygowałbym ich do takich błahostek-
znów wrócił do swojego oficjalnego tonu wyrażającego podłość i zazdrość
jednocześnie. Popatrzył na mnie… nie tak jak bym chciała. Bardziej trafne było
by określenie: Gapił się na mnie. Westchnęłam mimowolnie i próbowałam wstać
podpierając się łóżka.
W głowie mi dudniło. Jeys
najwidoczniej spostrzegł mój wyraz twarzy i pobiegł do stolika nocnego i wyjął
z jakiegoś metalowego pojemnika lód.
Podszedł do mnie z
normalną dla niego odrazą. Przystanął jednak jakieś trzy kroki ode mnie i
zawahał się nad następnym. Odwróciłam twarz wierząc, że na tym skończył się
jego przebłysk dobroci.
- Będziesz miała guza
jeśli nie przyłożymy czegoś zimnego – powiedział bezbarwnie przykładając mi
opatrunek do czoła. Wzdrygnęłam się, bo mnie zaskoczył. Miałam nadzieję, że
tego nie zauważył. Wyglądał jak ktoś kto walczy sam ze sobą. Jak widać walkę
zakończono remisem. Trzymał lód przy moim czole przez jakiś czas, później
odsunął się i kucną.
Znów miał zatroskaną minę.
Uśmiechnęłam się, co wprawiło go w zakłopotanie. Tym razem jego…
- Dziękuję – powiedziałam
miło. Buzię rozdziawił tak mocno, że nie wytrzymałam i musiałam buchnąć
śmiechem. Ciekawe co ci z Obozu na mnie mówią skoro on tak reaguje na moje
uprzejme gesty. Dlatego ze sobą walczył… Pewnie myślał coś w rodzaju ,, To
bestia! Taka sama jak jej ojciec” jednak jego druga część – ta lepsza- kazała
mi pomóc. Wzruszające.
- Muszę już iść – wybąkał
Jeys i szybko- prawie biegnąc-wyszedł. Zaśmiałam się ponownie. Chyba mamy
przypisane, żeby śmieć się z drugiego, gdy on właśnie wychodzi. Ostatnio on
śmiał się ze mnie. Teraz była moja kolej.
Odłożyłam na chwilkę
opatrunek i przebrałam się w coś suchego. Wybrałam długi, szary do połowy ud
jakby kaftan pod samą szyję i jakieś różane legginsy z połyskującego materiału,
którego nie znałam. Dziwne… skoro pochodzę z Dystryktu, w którym produkujemy
ubrania, chyba powinnam go znać.
Włosy upięłam w wysokiego
koka, który nie był perfekcyjny. Żadna fryzura nie była, przez te kręcone
włosy.
Następną godzinę siedziałam
wpatrując się w małe okienko, za którym mieniły się swoją różnorodnością Dystrykty Panem. Oczywiście
niewiele zobaczyłam, bo była noc. Lód całkowicie się roztopił, ale nie miałam
żadnych sińców.
Wyszłam ze swojego
przedziału i udałam się w stronę wagonu restauracyjnego. Było trochę ciemno.
Nacisnęłam włącznik światła i… krzyknęłam.
Na fotelu ustawionym
jakieś trzy metry dalej siedział Jeramin. Skrzywił się gdy wrzasnęłam.
- Ciszej!- syknął przez
zaciśnięte zęby. Niepewna swojego głosu kiwnęłam głową.- Siadaj! – nakazał.
Posłuchałam… znów. Mentor wychylił kielich i spojrzał skwaszony od trunku na
mnie.
- Jesteś do niej tak
podobna…- rzekł bardzo cicho, że ledwo usłyszałam.
________________________________________________________________________
Ta da da dam! Wiem, wiem późno wrzuciłam, ale... szkoła.
Mam nadzieję, że się wam podobało. Na razie to takie zapowiedzi będą szły. Dopiero za jakieś dwa/trzy rozdziały będzie ,,cicha wojna trybutów" i cała reszta... no może za dwa. Jednak to nie znaczy, że te rozdziały będą nudne. O nie, nie, nie! Czeka was kilka niespodzianek :D
P.S Jeśli możecie kliknijcie ten granatowy przycisk z boku... Dzięki.
Zamierzam też wstawić ankietę. Ale to PRZYSZŁOŚĆ a ja nie lubię planować, bo zawsze z takich planów wychodzi kicha.
,,Dziękuję za uwagę" ~Katniss
Rozdział jest krótki, ale w sobotę wstawię nowy... aby was nasycić. O ile w ogóle ktoś czyta :p
Dobry rozdział! Przyznam, że tego Twojego bloga nie czytuję, ale zacznę, obiecuję. :)
OdpowiedzUsuńLubię główną bohaterkę. :D
,,Zmarszczyłam brwi, bo uśmiechną się do mnie.''
uśmiechnął*
Czekam na nowy rozdział!
Pozdrawiam,
Carmen. :**
Cieszę się.
UsuńSami... tak. Nie da się jej (chyba) nie lubić :D
Ok...dzięki. :***
O rany, rany, rany. Sie dzieje sie.
OdpowiedzUsuńNie wiem co pisać, serio... Zaciekawiłaś mnie, czekam na więcej!
Więcej Jeysa... bardzo dużo Jeysa ;) <3 <3 <3 ?
Pozdrawiam, mnóstwo weny :* <3
Tak się zastanawiam czy czytasz te moje rozdziały, bo ten rozdział był prawie CAŁY o Jeysie...
UsuńZa wenę dziękuję...
Widocznie Giselle chce jeszcze więcej Jeys'a :D
UsuńCzytam, czytam... moge Ci nawet streścić :) O to się nie martw- jak komentuję, znaczy, że czytam. Żelazna zasada.
UsuńYhmmm... Dobra. Zobaczę co da się zrobić z tym Jeysem...
UsuńP.S Nowy rozdział będzie gdzieś w tygodniu bo ma grypę. APSIK!
Rozumiem twój ból- moja mama jest jednak bezlitosna i mimo moich ciągłych narzekań karze mi chodzić do szkoły ;_;
UsuńHyhyhy ja nawet gdy mam grypę muszę zasuwać do szkoły... :p...
UsuńNo! Nareszcie! Już szczerze nie mogłam się doczekać. Podoba mi się twój opis snu. Nie był taki oklepany i naciągany jak to zwykle bywa. Naprawdę ciekawy rozdział. Widzę też, że zaczynają rozwijać się jakieś relacje... No, no, no... Już czekam na kolejny ;) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńPS: Ja u siebie też jakiś czas temu dodawałam rozdział i mam nadzieję, że niedługo wstawię drugą jego część, także zapraszam do czytania :)
Dziękuję. Następny w sobotę.
UsuńSorka, że mnie nie było, ale szkoła. :P
"To była trawa!" :D Nie mogę z tego :D Cieszę się, że dałam się przekonać do czytania Twojego bloga, bo zaczyna się ciekawie rozkręcać. I ten chłopak, Jeys...Uwielbiam takie postacie. Niby to tacy źli chłopcy, buntowniczy itp itd, a tu taki...kochany :) Zaczynam go lubić, ciekawe czy dobrze czy nie :D Sen...drastyczny! I to strasznie. Ciało leżące we krwi, odrąbane pół głowy, kawałki mózgu? Skąd żeś wytrzasnęła taki pomysł :D Od dwóch dni mam drażliwy żołądek i prawie mnie zemdliło...Jak mogłaś? :D Nie mam pojęcia czemu ludzie uważają ją za bestię, skoro ona nigdy nic nikomu nie zrobiła. Zawsze uprzejma i miła. Podsyciłaś oczywiście moją ciekawość ostatnim zdaniem, bo kompletnie nie wiem o co chodzi Jeraminowi.
OdpowiedzUsuńDzięki... skąd to wzięłam? Ostatnio oglądałam bardzo drastyczny , fajny film i tak po tym filmie napisałam rozdział. Mega nie... to był Horror.
UsuńNo przepraszam! Nie chciałam... Wybaczysz...???
No, cóż... Jedną z win Sami jest to, że prawie wcale nie wychodzi z domu... a jej ojciec...no cóż. Dobrze wykonuje swoją pracę.
Hah cieszę się... wkrótce się okaże o co mu biega!
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :***
Dzisiaj następny rozdział? Ja tutaj nadrabiam dopiero... :o
OdpowiedzUsuńNo cóż...
Jeys! No tym rozdziałem sprawiłaś, że się w nim zakochałam *.*
Taki genialny opis uczuć Sam(anty, jeśli mogę tak na nią mówić) po tym śnie... I tego, że nie czuła zimna... miałam tak dzisiaj rano, kiedy wróciłam z biegania. (a nienawidzę biegać xd)
Weny! ;*
A tam... niestety NN będzie gdzieś w tygodnu :D Choroba mnie rozkłada. Konkretniej Grypa. :p
UsuńDzięki. Sam jeszcze pokaże się na ''arenie uczuć''.
Ja też nie cierpię biegać! ŻÓŁW!
Dzięki :***
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSorry za usunięcie ale już mnie chamią, że ze wspólnego konta komentuje, bo zapominam przerelogować xd.
OdpowiedzUsuńNevermind, Let's Continue >.>
Ymmm pewno ni wiesz ale ostatnio zajmuję się konstruktywną krytyką so nie obraź się but...
Twoja beta śpi albo ją wylałaś bo dość sporo jest literówek. Normalnie nie zwracam na takie bzdety uwagi, ale jakoś gdzie nie puściłam zażenowana wzroku tam one były. nosz kkk xd
Co do treści...
Czy ja wiem trochę kiczowate ci wyszło to "zdarzenie". W sensie ok, potknęła się, ok był Jeys ale... To sugerowanie, wręcz nachalne, intymności sytuacji było dość... widoczne. Wolem więcej zostawić wyobraźni, i czytać luźne myśli. If qmkasz o co mi chodzi^^
Ta scena z trawą. Nie. Nie uwierzę, że nigdy nie widziała trawy. Rozumiem dystrykt 8, fabryki i dymy niszczące środowisko. Ale "prawie" nie ma flory? Dystrykt to nie jest jedno miasto, wszędzie nie ma przecież urbanów jakichś... T3T. Chociaż nie znam się zbyt, ale jakoś zawsze to uniwersum inaczej postrzegałam. xd. Tylko ten zachwyt trawą. Bardziej spontanicznym i naturalnym byłby np zachwyt nad jej kolorem czy cuś, bo z pewnością naturalnie jest ładniejsza niż w 8.... Huehue niezła komedia na początku. No ale potę już ni :x. Polemizowałabym trochę z tą odciętą głową ale już mnie męczyli, że nie powinnam krytykować was za szczegóły anatomiczne xd. Rozumiem, że biologia nie jest zbyt ciekawym przedmiotem dla większości bloggerek o ff HG >~<".
But reszta całkiem fajna, w całości nawet nieźle wyszło, zwłaszcza reszta z tym snem. To Jeys ją ciał zabić cuoo :'3. Fajnie, że się boi, to nadaje jej postaci naturalności i jakoś tak bardziej ją lubię.
Nadal go ni lubiem (Jeysa) so nie rób z niego bohatera pfff. 3 kroki? powinny być 3 km xd.
Sami, hue, nadal ciężko mi do jej imienia się przyzwyczaić xd.
Podobna do jego siostry co? A nu, do kogo by innego :3.
Pozdrawiam,
ps. mhm sonda good idea xd,
Kłaniam siem,
pps. co za granatowy przycisk? :x,
Ja.
pps. wybacz, jeśli późno komentuję, byłam w domku *0* i tuliłam moje koty all day all night ~(• v •)~
Kolejny rekord komentarza
UsuńHurra Ja~! ♥
Ekhem... oki. Napisz co źle w tej scence. Rozumiem było wypisane, ale konkrety, kochana....
UsuńA co do tej trawy. Napisałam, z eu nich jest mało flory. NIE napisałam przecież ,,o zielone pod nogami! O zielone pod nogami"! Więc na samą logik można wziąć, że wiedziała co to.
Poczekaj, zebym ja ci nie zaczęła błędów szukać! A u cb w komie jest ich.... SPPPRO. :D
CO JEST ZŁEGO W TYM, ŻE JEJ TOPOREK ŁEP- za przeproszeniem- ROZ*EBALI?!!
Jeys... lol później piszę, że paczały na nią zielone oczy... później jest, że to były oczy Jeysa... a na początku jest opis oczu XX. CZYTANIE ZE ZROZUMIENIEM SIĘ KŁANIA.
P.S O co ci chodzi z tą siostrą?
Spocznij...
Nie napisałaś wprost czy to był Jeys so nie cham mnie, przecie są różne zwroty akcji itp więc miałam cichą nadzieję, że spolemizujesz moją myśl. Ah nie!
OdpowiedzUsuńNie chodzi, że główka rozwalona, tylko że jej włosy nie mogły być całe we krwi (czytaj dalej) z anatomicznego punktu widzenia:
~primo, jeśli krew tryska, tryska jak w fontannie czyli pod dużym ciśnieniem (chyba, że używasz pierwszych, lepszych sformułowań, które ci namyśl przyjdą), zatem musiała mieć ranę z przodu szyi. Oczywiście, napisałaś wpół odcięta i tego się trzymam. Więc jeśli tak zwisa, dynda (head), whatever się leje krew nie jest możliwe by miała włosy we krwi no nie jest, bez dyskusji, olej to i zostań księdzem jak tak trudno pojąć.
~jeśli z kolei miałaby z drugiej strony, od karku, ranę ciętą, owszem włosy mogłyby zostać poplamione, ale krew nie tryskałaby, gdyż z przodu są kręgi szyjne i wątpię czy ktoś raniąc ją tam uszkodził by jej tętnice szyjne.
Dlaczego się czepiam? Kolejny błąd, jak sądzę- napisałaś czerwone od krwi. I do tego, iż koloru blond. To sugeruje, że sporo tej krwi na włosach. A to nie możliwe. Może pojedyńcze plamki, w co wątpię. Chyba, że stała pod wiatr i jej ta krew faktycznie machnęła się na włoski.
So czytaj ze zrozumieniem komentarze, albo grzecznie się spytaj o co chodzi, a nie komentuj jak wlezie, byle zjechać bo to śmieszne xd ( z mojego punktu widzenia ).
Moje błędy w komciach som zawsze umyślnie zamierzone so nie czep się mnie, ale ty skoro piszesz zacnie i do tego masz betę to wiesz, zobowiązuje to trochu^^
Nadal nie poprawiłaś błędów '3'
Co do tej scenki nieszczęsnej... Po prostu next time nie rób z tego 50 twarzy Greya i będzie dobrze...
Co do trawy, chodziło mi o to, że tam właśnie nie ma wiele flory. Gdyby było niewiele plus dym i zanieczyszczenia z fabryk to wszyscy byliby martwi. Więc chyba nie. Chyba, że to zombie!
Hm na koniec wybacz, czepiam się szczegółów i know, ale ta konstruktywność jest właśnie wymagająca xd. Następnym razem będę pisać wprost, żeby uniknąć wyjaśniania moich słów...
Puozdrawiam,
Ja! ~♥
ps. I ty mi mówisz o czytaniu ze zrozumieniem, kiedy piszę ci komentarz a sama ni wiesz o co mi chodzi? No ryli chyba nie xd. Jak nie wiesz o co cho z "tą" ""siostrą"" to yy... czy ja wiem, zwątpiłam w nieplagialność twojego bloga.... No uśmiałam się, uśmiałam xd. Staram się zawsze w miarę komentować chronologicznie, więc naprawdę... nie kalaj mnie, że nie wiesz o co mi chodzi. Autorka powinna na wylot znać notkę... tym bardziej swojego bloga...
chyba, że ci chodzi, że wspominam ją. Z tym, że to wtedy byłoby jeszcze śmieszniejsze, zważając co pisałaś w poprzedniej notce...
So funny, uśmiałam się dziś :'3. Oj ty, wiem że żartowałaś^^
Remind story, yolo!
Usuńps. ale ja krytykę odwalałam, mam nadzieję, że to nie przez to zaprzestałaś pisać...
Chciałam cię poinformować, że nominowałam twojego bloga do Liebster Award ;) Więcej informacji na moim blogu. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPS: Ze zniecierpliwieniem czekam na nowy rozdział!
[http://walczacy-z-demonami.blogspot.com/]
ok. dzięki... później odpowiem na pytania
UsuńJAK ŚMIESZ KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?!
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to witaj. :D
Rozdział świetny. <3 Jeys <333333333333333 Acjdshfjkdsgjahj Kocham go coraz bardziej. <3 On jest taki... Ach... Idealny pomimo wad. (A wiedz, że nie każdą postać kocham tak bardzo. :D)
No i czo ten Jeramin w ogóle? Dodaj NN tym razem wpadnę szybciej, choćbym czasu nie miała. :D NN! Zaraz! TERAZ! ;)
Na początku taki nieogar w ogóle co się dzieje. c; Zajrzałam do poprzedniego rozdziału, bo stwierdziłam, że może coś mnie ominęło, albo zapomniałam. Ale nie, jest ok. :D
Przepraszam, że tak krótko, ale idę robić zadania z infy. -,-
WENY! ;) Pozdrawiam,
Eveline
A spk...
UsuńWituuj!
Ach! Jeys... ciekawe czemu akurat on... haha :3
Jeramin jest mentorem... no i cóż... Jest trochę szalony- a kto nie jest- ale ma wiele tajemnic, jeszcze o nim będzie.
Ta NN czeka...
Wrzucę coś najpewniej za tydzień, bo mam zawalone klasówka i czytam książkę... WEŚ! Już nauczyciele zapowiadają klasówki na za 3 tygodnie, bo w najbliższych już mamy zapełniony cały dziennik :p Pan taki jeden nam nawet- wredny dziad- powiedział, że zamiast klasówki zrobi spr. Ale będą w nim wszystkie rzeczy z działu... LOL... żyję z czubami...
A nie ma sprawy. Ja z infy muszę tylko notatki robić :3 Hyhyhy...
Dzięki i nawzajem :***
kiedy następny rozdział??? już nie mogę się doczekać *.* na moim blogu pojawił się już trzeci, jakbyś była zainteresowana
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
Dołączam do tych, którzy kochają Jeys'a :D Oczy zielone, blond włosy, mmm :> Charakterek też w moim guście.
OdpowiedzUsuńRozdział zleciał mi szybciutko, leciutko, z wielką przyjemnością. Naprawdę duży plus. Tylko jedno mi się nie spodobało: Co niby Sam ma do kręconych włosów, hm? Kręcone włosy są piękne! :D
przepraszam za tak długą nieobecność, ale już już nadrabiam! lecę czytać dalej