,, Czarne chmury nie wróżą dobrze na
przyszłość ” cz.2
Ręce świerzbiły mnie, żeby
mu przyłożyć.
Niestety… miałby zbyt
wielu świadków.
Po moim spotkaniu z
drzwiami prawie wszyscy uśmiechali się do mnie. Ktoś nawet otwarcie się przy
mnie zaśmiał, tak bez powodu. Zapamiętać: Jeys to straszna gaduła. Czy oni nie
mają lepszych zajęć od naśmiewania się z roztrzepanej szesnastolatki?!
Teraz w skupieniu
czekaliśmy na relację z dożynek. Oczywiście każdy szczerzył się najmocniej jak
potrafił.
Ricke usiadła na
oddzielnym fotelu. Na sofie siedziałam ja i Jeys a pomiędzy nami wcisną się
Jeramin. Jak na mentora niezbyt go przypominał. Co jakiś czas dłubał sobie w
nosie lub zamawiał wino. Chciałam, żeby ta relacja w końcu się zaczęła. Co
dziwne nikt się nie odzywał. Wcześniej mieli tyle do opowiadania…
- O zaczyna się!- pisnęła
Ricke ratując tym samym Jeramina, któremu chciałam wygarnąć coś na temat
manier.
Na ekranie ogromnego telewizora pierwsza
pokazała się powtórka dożynek z Jedynki. Jak się okazało nie tylko nam
przydzielono kogoś z Kapitolu.
Na wypucowanej białej scenie
stała młoda kobieta o jeszcze jaskrawszej sukience niż Ricke w odcieniu
podobnym do zieleni. Włosy, a raczej perukę, uformowano na jej głowie jak
wielką wieżę spiętą kółkami ze złota. Jednak jej buty nie były tak dziwne jak
Ricke i za to dostała ode mnie plusa.
- Mam zaszczyt powitać
wszystkich tu zgromadzonych mieszkańców Dystryktu Pierwszego!!!- powiedziała
harmonijnym głosem, na co odpowiedział jej całkiem niezły aplauz. – Nazywam się
Zufi Hanslof i zgodnie z nowym scenariuszem Głodowych Igrzysk zostałam
Opiekunką Trybutów z Dystryktu Pierwszego - powiedziała robiąc krótką przerwę
na oklaski, których nie było.
Zaśmiałam się w duchu.
Zufi nawet jeżeli się tym
przejęła nie dała tego po sobie poznać. Uśmiechała się promiennie i
oczarowywała wyglądem.
Po jej wprowadzeniu głos
zabrała pani burmistrz, drobna kobieta przed trzydziestką, a potem oficjalnie
wręczono kopertę. Mentorem była jakaś brunetka, która mogła mieć dziewiętnaście
lat.
- Reprezentantem
Pierwszego Ćwierćwiecza Poskromienia w Dystrykcie Pierwszym będzie…- zrobiła
krótką przerwę. Wszyscy wstrzymali oddech… a przynajmniej ja.-… Uscar Tourne!-
krzyknęła głośno a tłum rozstąpił się ukazując pewnego siebie chłopaka. Z
pewnością miał osiemnaście lat. Dumnym krokiem, wmaszerował na scenę. Cały czas
uśmiechał się zalotnie, ale jego oczy wyrażały jedno… determinację. Był jeszcze
bardziej umięśniony niż Jeys. Na
pewno podniósł by spokojnie jedną z maszyn wszywającą guziki lub czwórkę ludzi.
Miał złote błyszczące włosy, długie do ramion. – Gratulacje!- zaćwierkotała
słodko Zufi. – A teraz pora poznać żeńską przedstawicielkę.- powiedziała
odwracając się do mikrofonu. Wyciągnęła trochę bardziej drobną karteczkę z
koperty.
- A jest nią Liney Scarlou!- wykrzyknęła i sama zaklaskała ku swej uciesze w ręce. Zdziwiłam się widząc dwunastolatkę o kruchej budowie ciała i rzadkich jasnych blond włosach. Mała przyjęła wybór z godnością i sama przed przyjściem Strażników pofatygował się na scenę. Weszła płynnie z lekką drapieżnością. Cały czas zastanawiałam się… czemu ona?! Nikt prócz mnie nie pokazał tego jak bardzo jest zdziwiony tą decyzją.
- A jest nią Liney Scarlou!- wykrzyknęła i sama zaklaskała ku swej uciesze w ręce. Zdziwiłam się widząc dwunastolatkę o kruchej budowie ciała i rzadkich jasnych blond włosach. Mała przyjęła wybór z godnością i sama przed przyjściem Strażników pofatygował się na scenę. Weszła płynnie z lekką drapieżnością. Cały czas zastanawiałam się… czemu ona?! Nikt prócz mnie nie pokazał tego jak bardzo jest zdziwiony tą decyzją.
Zaraz po uściśnięciu sobie
rąk przez trybutów-co u nas pominięto- i złożeniu gratulacji, na ekranie
pokazał się Reymond Sceracfild w swoim czarnym odzieniu.
- Tak oto witamy
pierwszych trybutów!!!- w tle słychać było oklaski Kapitolińczyków- Już nie
mogę się doczekać reszty! A, więc zapraszam do emisji z dożynek obchodzonych w
następnych Dystryktach - rzekł spokojnie z zawadiackim uśmiechem na ustach.
Tutaj też Opiekunkę ubrali
w krzykliwe kolory. Ludzie z Kapitolu tak jak w Jedynce nie szczędzili
pieniędzy na stroje. Na scenie prócz jakiejś Devi stało pięciu poprzednich
Zwycięzców. Co dziwne, rok temu grona Zwycięzców Dwójki i Jedynki nie
powiększono, gdyż zrobiono to w Dwunastce - co było szokiem dla wszystkich. Teraz
jako jedyny z ubogich Dystryktów posiadał mentora, a to był nie lada wyczyn.
- … jest Ginewra Petrons!-
ożywiłam się na dźwięk imienia i nazwiska mojej rywalki z Dwójki. Tak jak się
spodziewałam moim oczom ukazała się osiemnastoletnia dziewczyna… z
ciemnobrązowymi włosami ściętymi na krótko i zwiewnej zielonej sukience.
Seksowna zabójczyni,
pomyślałam.
Zaraz po niej wylosowano
chłopaka imieniem Inraf i w nim także można było zobaczyć potencjalnego
zabójcę. Sylwetką tym razem dorównywał Jeysowi.
Jeszcze więcej wrogów do
zabicia, westchnęłam bezwiednie i zaśmiałam się histerycznie na głos.
Na następnych
potencjalnych zwycięzców z Trójki czy Czwórki nie chciałam patrzeć. Objęłam
kolana ramionami i położyłam na nich głowę. Minęły dalsze Dystrykty, gdy znów
podniosłam głowę leciała audycja z Siódemki.
- … zaszczyt
reprezentowania Dystryktu Siódmego otrzyma Malk Oferos!- wykrzyknęła dziwna
kobieta z Kapitolu w identycznej sukience co nasza Ricke. Zadziwiałam się
tylko, że tu głosy były losowane z kuli, w której znajdowało się kilka
karteczek. Malk wygląda na piętnaście lat, ale sądzę, że ma więcej. Gdy
wchodząc na scenę podał rękę Opiekunce ta w jakiś sposób poślizgnęła się i
spadła prosto na niego. Razem wylądowali na trawie pod sceną. Cały Dystrykt
wybuchnął śmiechem, tak jak wszyscy w naszym wagonie.
- Należy jej się za
ściąganie kreacji!- żachnęła się Ricke, gdy wszyscy trochę się uspokoili.
- Wszyscy uznają, że to ty
ściągnęłaś bo nasz Dystrykt jest później – powiedziałam łagodnie-co Ricke
przyjęła zbyt emocjonalnie, gdyż cała się zaczerwieniła i wymieniała szereg
przekleństw, o których nawet istnieniu nie wiedziałam. Jeys i Jeramin mieli całkiem
niezły ubaw.
Podczas wybuchu Opiekunki
dożynki w Siódemce skończyły się na wylosowaniu –także z kuli- dumnej
osiemnastolatki. Opiekunka z przekrzywioną fryzurą pożegnała publiczność. Nawet
makijaż nie ukrył tego, że się rumieni.
Następnie pokazano dożynki
z naszego Dystryktu.
Dystryktu Ósmego…
Teraz uświadomiłam sobie,
że tęsknię za tatą. Gdy zobaczyłam go znów na tej scenie, gdy gratulował
Jeysowi…
Później jednak nastąpił
ten moment.
-… zostaje Samanta
Castle!- wykrzyknęła Ricke oglądając się w poszukiwaniu przyszłej trybutki.
Jednak kamera była szybsza. Zobaczyłam siebie. Bladą jak kreda lecz łagodnie
się uśmiechającą. Potem pokazano tatę. Przeczucie mnie nie myliło. Był cały
czerwony ze złości.
- Oto Trybuci z Dystryktu
Ósmego, którzy będą zmagać się na arenie o wygranie Igrzysk Śmierci i ponowne
spotkanie z bliskimi. Życzmy im pomyślnych Igrzysk i niech los… zawsze wam
sprzyja – powiedziała Ricke kierując ostatnie słowa do nas i co dziwne te słowa
brzmiały jakby z serca. Nie zobaczyłam już naszego wejścia do pociągu, gdyż
znów pokazano Reymonda.
- A oto trybuci z
Dystryktu Ósmego…- powiedział Sceracfild przedrzeźniając Ricke.- Cóż za
wzruszające przemówienie. Pogratulujmy Ricke Klarc – oznajmił dumnie prezenter
i znów pokazano relację z dożynek. Widocznie chciano tym poprawić wypowiedź
Ricke.
- … i tak wyglądałaś w
niej lepiej niż ta… łamaga. – powiedział Jeys widząc jak Ricke dalej ubolewała
nad kompromitacją. Opiekunka uśmiechnęła się miło do chłopaka.
- Dziękuję – powiedziałam
jeszcze milej.
- Lizus - fuknęłam pod
nosem.
- Przynajmniej nie fruwałaś pod sceną – zażartowałam po czym wszyscy buchnęliśmy śmiechem. Nie
wiem czy poprawiłam tym Landrynce humor, ale nadal nie mogłam zapomnieć tego
jak ta nieszczęsna Tiatt spadła ze sceny. Przynajmniej Dystrykt Siódmy miał
ubaw.
Nie musiałam oglądać
dalej, żeby domyślić się, że nie mam szans na wygraną. W niemal każdym
Dystrykcie wybierano kogoś powyżej siedemnastki… no oczywiście pomijam trybutkę
z Jedynki. Całe popołudnie usiłowałam wymyślić jakiś plan na Igrzyska, ale z
marnym skutkiem. Co ma być to będzie, jak powiedziała Tami.
Ach, Tami.
Mam tylko nadzieję, że
ojciec jej nie wyrzuci ze względu na wiek. Starsza kobieta po przejściach nie
wytrzymała by długo w szwalni. Ten hałas i smród… nie to nie dla niej.
- A pamiętacie jak ten
chłopak…- zaczął Jeys i zamyślił się nad imieniem owego chłopaka.
- Dotrey –podpowiedział
Jeramin.
- Właśnie! Jak Dotrey
dopiekł tej Opiekunce?- to było dla nich pytanie retoryczne, ale nie dla mnie.
Pominęłam owy Dystrykt, z którego pochodził Dotrey.
- Nie… Przegapiłam.
Opowiesz?- spytałam niemal błagalnie Jeysa. O dziwo nie wyśmiał mnie a tylko
uśmiechną się życzliwie.
- Nie pamiętasz? To było w
Czwórce?- pytał jakby to było oczywiste. Zaprzeczyłam.- Zacznę od początku.
Opiekunka przysłana z Kapitolu najpierw wylosowała tego… chłopaka… Robiła to
bardzo charakterystycznie. Wyciągała karteczkę i nuciła wesołą melodię… coś na
wzór fanfar… no i gdy znów wyciągnęła karteczkę z nazwiskiem tej dziewczynki, Dotrick- pominęłam pomyłkę-
zajrzał jej przez ramie i wykrzykną do mikrofonu imię współtrybutki –
powiedział uśmiechając się. Nasz mentor rykną śmiechem a Ricke próbował go
uciszyć mówiąc, że nie wolno się śmiać z powodu braku wychowania tego Dotrey’a.
Biedny chłopak. Złamał etykietę
tych wszystkich dziwolągów z Kapitolu. Napadła mnie bardzo szalona myśl. Nie zginę
pierwsza…
_________________________________________________________________________
Za błędy jak zwykle przepraszam.
Tak jak obiecałam wrzucam część 2...Trochę o później porze, ale zawsze coś.
Nie wiem czy zawaliłam ten rozdział, ale to już wy oceńcie.
A takie małe pytanko...Podoba się skład trybutów? Macie już swoich faworytów???
Ja bardzo polubiłam pana X, którego imienia wam nie zdradzę... Opowiadanie dopiero się rozkręca, więc zostańcie ze mną :*
P.S Pytanie za 100 punktów do wiernych czytających... Kto z was pamięta co się działo z rodziną Jeramina??? To będzie wam potrzebne do skumania NN, więc radze sobie przypomnieć... :D
Podoba mi się, szczególnie ten ostatni chłopak, Dotrey. Mam nadzieję, na jego sojusz z Sami <3 Oprócz niego nie mam faworytów, ale bardzo interesuje mnie Dwunastka i Jedenastka. Najlepszy moim zdaniem jest początek, a dokładnie dwa pierwsze zdania tego rozdziału - też bym mu przyłożyła, ale Sami ma rację, skoro oni wszyscy tak przeżywają kolizję z drzwiami, to co będzie dalej...Życzę weny i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo to się cieszę. Z Dotreyem... hym... będzie się jeszcze działo :x
UsuńDwunastka i Jedynastka no coż... Sami zamieni z nimi słówko, może kilka. Zobaczysz.
Taaak przeżywają, ale mogę obiecać, że przy NN czeka wszystkich duży zaskok... przygotuj się na wstrząs!
Tak, tak. Już jestem. Syrin, gdybyś mi nie przypomniała to by mnie tu nie było.... :) Ale podoba mi się. Al ei tak nie przekonasz mnie do książki "Igrzyska Śmierci" Nie przpadła mi do gustu. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i kocham. :**
<3
Fajnie :>
UsuńNie przekonuję choć są mega... SUPER!
Ja też :***
<3
Um, więc chciałam podziękować za 'ofertę' na moim blogu. Jest rozbrajająco szczera i nawet bym ją przyjęła, gdyby nie fakt że średnio się orientuję w uniwersum Igrzysk Śmierci. Obawiam się, że po prostu nie połapię się w Twoim opowiadaniu. Ale spróbuję i najwyżej zostawię gdzieś jakiś komentarz na ten temat.
OdpowiedzUsuńHmm. Pozdrawiam i mimo wszystko zachęcę do przeczytania mojej historii, choć na mojego bloga weszłaś w celu czysto reklamowych.
Nie trzeba się orientować... opisuję co i jak, nie nawiązując do historii Katnnis. Bardziej skupiłam się na jej świecie. Połapałabyś się jakbyś chciała. A zawsze też można zapytać.
UsuńHmm... Dzięki. Wejdę tylko nie mogę znaleźć linku... Tyle tych ofert było.
Rozdział bardzo mi się podobał, jak zresztą wszystkie ;) mam nadzieję, że wena na kolejne będzie ci dopisywać. Faworytów jako takich na razie nie mam, ale zapewne to się zmieni :) Czekam na kolejne rozdziały..
OdpowiedzUsuńPS: Powodzenia na sprawdzianie z WOSu (o ile dobrze pamiętam) :D
Cieszy mnie to. Wena dopisuje... w piątek nowy rozdział i nowy szok :D
UsuńP.S Sprawdzian to ja bym chciała... mam test z całego semestru.
Doczytałam do końca. Moim zdaniem nie było konieczności dzielić trzeciego rozdziału na dwie części :) Mam nadzieję, że z kolejnym rozdziałem trochę bardziej się to rozkręci. Wiem, na początku zawsze trzeba przedstawić postacie i jakieś fakty. Moim faworytem pewnie będzie Dotrey :D Ale to się okaże dalej. A co do Samanty. Cóż. Nie nadaje się do tego kompletnie. Dziewczyna z wyższej klasy, nie umiejąca walczyć, drobna. Pewnie ktoś jej będzie pomagał :) Albo ma jakiś ukryty talent poza szybkim bieganiem :P
OdpowiedzUsuńPS. Teraz czekam na Twoją opinię u mnie :P
http://under-my-skin-nol.blogspot.com
Pozdrawiam :)
Ech... też tak stwierdziłam, ale lubię kończyć w dobrym i ciekawym momencie.
UsuńOj i to jak- moim zdaniem.
Datrey... no, no... ulubieniec. Nikt nie lubi Malka... :''C smutam
O co do Sami nie należy jej oceniać pochopnie. Może i nie jest silna i 'napakowana', ale biega szybko, jest sprytna i :x ... coś jeszcze. Tak ma ukrytą cechę. :D
P.S Już!
Cześć, cześć! :)
OdpowiedzUsuńJaaaaki super. Bardzo mi się podoba i jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Wszystko jest super, piękne i wogóle rozpływam sie :3 .... tylko ta czcionka! :D Jest taka drobna, że mnie szlag trafia. Ale w zasadzie nie musisz zmieniać, to takie osobiste widzimisie i pewnie nie pasuje tylko mi, bo jestem straszną męczybuła i ostatnio nic tylko narzekam!
A wracając do rozdziału jest taki supersupersupersuper! (Cóż, za elokwętna wypowiedź!)
Czeeeeeeeekam na jeszcze i będe się niecierpliwic i narzekać!
Pozdrawiam mocno, mocno, mocno! <3
I duuuuużo weny! I przede wszystkim mniej problemów z komputerem! :)
:*****
Dziękuję... nie spodziewałam się. Z ta czcionką nie tylko ty mi to mówisz, al e jak zmienię będzie tak duża jak te litery pod ____ w rozdziale pierwszym. Jeszcze postaram się coś zrobić, ale nie obiecuję, że wyjdzie perfekcyjnie.
UsuńDzięki i nawzajem.
P.S Wpadnę do cb później, bo mam strasznie duuużo nauki :*
Ach... <3
OdpowiedzUsuńWiem, że późno skomentowałam obie części. Wybacz mi. ;c
Rozdział ach... <3 Świetny. :D Co do trybutów to i tak kibicuję Jeysowi, chociaż jest jaki jest. :D Co do tej dziewczynki z pierwszego dystryktu: mam nadzieję, że nie będziesz kopiować postaci Rue. (Pewnie nie, ale tak mi tylko przyszło do głowy.) Ciekawa jestem jak ona sobie poradzi. ;)
I jak zwykle czekam na NN! <3 Mam nadzieję, że chociaż tym razem nie spóźnię się aż tak. :D
Całusy :***
Eveline
Rue.. nie, zdecydowanie nie. Właściwie jeśli chodzi o charakter to bardziej będzie jej przeciwieństwem...
UsuńCo do Jeysa... spodoba ci się następny rozdział, bo jest tam przedstawiony bardzo... inaczej :D
Oj, na to co planuje, to ja znienawidzicie. Wyda się taka... podła? Ale cały czas próbuję to jakoś przekręcić na jej stronę.
Eee tam!
Nawzajem :***
Bardzo fajny styl pisania. Przeczytałam wszystko i jestem pod ogromnym wrażeniem. Ta dwunastolatka przypomina trochę postać z oryginalnych igrzysk, ale dzięki temu rozbudzasz wyobraźnię. Achh i gdzieś w tekście, czy nie powinno być: Kapitolczycy zamiast Kapitolińczycy? A tak poza tym, to zdecydowanie zostaję z Tobą na dłużej ;) OBSERWUJĘ ;)
OdpowiedzUsuńsiedemserc.blogspot.com
Ehm... dzięki. Jeśli chodzi o Liney, to nie będzie przypominać Rue...
UsuńCóż... Osoba, która sprawdza moje opowiadanie twierdzi, że te drugie jest pisane poprawnie(osobiście uważam inaczej...)
Y... nie, nie obserwujesz.
Zajrzę...
Zostawiłaś u mnie na blogu swój adres, więc postanowiłam że wejdę. Muszę ci powiedzieć, że jestem mile zaskoczona. Zwykle fanfiction Igrzysk Śmierci mnie nudzą, bo jest oklepana historia powtarzająca się non stop. U ciebie jednak sposób pisania, szablon, opowiadanie tworzy całość i naprawdę do siebie pasuje.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdział jakie dodałaś, ale skomentuję tylko ten (nie mówię o tych które dopiero napiszesz, czego ci życzę). Współczuję Samancie. Od razu widać, że jest dobrą osobą i nie zasługuje na udział w Igrzyskach. Ale reputacja ojca i zemsta ludzi robi swoje. Kibicuje jej, ale po tym jak przedstawiłaś innych Trybutów zgadzam się z tym, że ma małe szanse. Co będzie dalej? Mam nadzieję, że się dowiem :)
Weny :p
Dzięki... miło mi słyszeć takie słowa :D Bardzo sie z tego powodu cieszę. Cóż... wiem coś o tych blogach. Cały czas staram się robić tak, aby nie przypominało to prawdziwych Igrzysk Śmierci... jak widać zawaliłam z tym wiekiem Liney(mogłam napisać, że ma 13 :p)
UsuńNo... wygląda na to, że ma małe szanse. Ale jeszcze wszystko przed nami :D
Dzięki... :***
Lubię relacje z dożynek, zawsze można dowiedzieć się o potencjale przyszłych postaci :) Chłopak, który spadł ze sceny? Wszystko fajnie, pięknie, ale wydaje mi się, że dożynki są dość żałobną porą i nikomu nie jest wtedy zbyt do śmiechu. No ale oczywiście to Twoja wizja.
OdpowiedzUsuńKibicuję Sam, na razie nikt jakoś szczególnie do gustu mi nie przypadł.
Zyczę weny i pozdrawiam! :)
u mnie nowy na nasze-nigdy.blogspot.com
Po pierwsze to nie on spadł tylko Tiatt, a po drugie też uważam, że to żałobna chwila ale Dystrykt 7 śmaił się z tej kobiety z Kapitolu...
UsuńBędą jeszcze inni... wpadnę niedługo.
Przecie on nie miał rodziny tyko jednom siostre, któa zaginęła -.-
OdpowiedzUsuńNo w końcu coś co lubię najbardziej czyli konqrencja! Ajajaj! Hmm mało przedstawiłaś trybutów, w sumie po 2 już niemal odpuściła sobie oglądanie. Ten trybut z 4 hahaa szaleniec xd. Nie zginę jako pierwsza. No ba! Nawet nie jako ostatnia co? :3
Ricke jest całkiem zabawna. Ma za kopiowanie huehue ♥
Pozdrawiam, salutuję, tulę i całujem :3
PS. Keep calm and in touch^^
No rodziny już nie a siostra... zginęła. Ale nikt nie wie jak.
UsuńA będzie niedługo coś na kształt przywitania, to się przedstawią inni i ci sami trybuci.
Tak! Nie zginie pierwsza.. czy ostatnia to zależy :D Lubię zabijać bohaterów...
Ricke... to babka z Kapitolu! Jak ona może być nie zabawna?!!
Przyjmuję, spocznij...
PS. Kill of the night... - posłuchaj, choć tłumaczenie na polski przeraża... ^^
Remind story, yolo!
UsuńKiedy u Ciebie następny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od mojej sprawdzającej... Już dwa dni ją truję. Czekam.. ale prawdopodobnie dziś :D
Usuń