1/24/2014

Rozdział 1


,, Cisza przed burzą, która nie trwa wiecznie”


Dzień zapowiadał się dość pochmurnie. Niebo zalała fala ciemnych chmur, które w każdej chwili mogły runąć na nas zimnym deszczem. Przypatrywałam się im przez okno. 
Nie wychodzę. Postanowiłam i udałam się do salonu. Tata siedział w swoim biurze zawalony mnóstwem papierów.  Nie chciałam mu przeszkadzać, więc przyciszyłam telewizor.
Leciał jakiś satyryczny program nadawany przez Kapitol. Nie był śmieszny dla mnie, ale tamci zapewne mieli niezły ubaw. Śmieli się z jednego aktora, który pomylił zielony żakiet z seledynowym. Faktycznie… bardzo zabawne.
Zdegustowana przełączyłam na inny kanał. Emisja na żywo z jakiegoś balu… Nudy. Przeskakiwałam, więc z jednego kanału na drugi. W ostateczności zostawiłam jakiś o gotowaniu. Wpatrywałam się od niechcenia w migoczący ekran telewizora.
 Bum! Wstałam gwałtownie. Rozejrzałam się wkoło i zauważyłam co było powodem hałasu.
Jakaś zgraja młodych dzieciaków rzuciła kamieniem w nasze okno. To się często zdarza. Na szczęście tata zakupił okna odporne na takie pociski.
Powoli podeszłam do okna. Chłystkowie wystraszyli się na mój widok. To była pięcioosobowa grupka. Rozpoznałam ich wszystkich. Chodziłam z nimi do tej samej klasy. Jeden tylko zatrzymał się i spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. Pokiwałam skrzywiona.

><><><><><>< 

Szłam placem głównym gdzie panował niezły ruch. Wszyscy sprzątali i ustawiali scenę pod Pałacem Sprawiedliwości przed przyjazdem kamer z Kapitolu. Strażnicy Pokoju, którym produkujemy ubrania, przechadzali się gdzie niegdzie nadzorując pracę mieszkańców zatrudnionych do uprzątnięcia placu. To tu jutro miało odbyć się losowanie na trybutów.
Zawsze gdy tędy idę ciarki przechodzą mi po plecach. Dlatego przeszłam plac wzdłuż szybkim krokiem. Wparowałam do sklepu jakby mnie ktoś gonił. Kolejka nie była długa. Właściwie przede mną stała tylko jedna pani. W kącie dostrzegłam paru chłopaków z tej zgrai, która rano rzuciła kamieniem w nasze okno. Uśmiechnęłam się do nich łagodnie. Wszyscy wpatrywali się we mnie z niedowierzaniem. Pewnie zastanawiali się czy zakablowałam na nich tacie. Nie przejmowałam się nimi zbytnio. Kiedy mieszkanka niższej klasy z Obozu odeszła od kasy z dość małą torbą zakupów mogłam w końcu dostać się do sprzedawczyni. Jak zwykle powitałam ją miłym uśmiechem.
- Dzień dobry pani Fancler - powiedziałam wesoło. Kobieta uśmiechnęła się do mnie nieśmiało, ale odpowiedziała. Byłą drobną kobietą o ziemistej cerze, ciemnych zielonych oczach i kruczoczarnych włosach upiętych w koka. Miała na oko pięćdziesiąt kilka lat. Zawsze przychodziłam do niej na zakupy. Jej mąż zginął podczas katastrofy dwa lata temu, gdy jedna z maszyn, które tną materiał na ubrania, eksplodowała wywołując pożar. Miała trójkę dzieci, ale każde z nich szczęśliwie skończyło już osiemnaście lat.
- Co dla ciebie panienko?- spytała swoim spokojnym i miłym głosem.
- Poproszę trochę ryżu, kukurydzę i… jeden filet z kurczaka - pani ekspedientka skinęła lekko głową i podała mi wyznaczone zakupy. Zapłaciłam i podziękowałam jej.

Jakieś biedniejsze dzieci bawiły się na ulicy. Zawsze zazdrościłam innym tego, że mogą zawierać przyjaźnie, bawić się tak beztrosko i nieść sielskie życie. Westchnęłam w zadumie.
Nie zauważyłam przez to jakiegoś chłopaka, który stanął mi na drodze. Odbiłam się od niego i ciężko upadłam na łokcie. Na szczęście siatka z zakupami wytrzymała zderzenie.
Gdy potrząsnęłam głową zobaczyłam zakłopotanie chłopaka. Wyglądał jakby miał zaraz się rozpłakać. Oczywiście nikt nie śpieszył mi na pomoc w stawaniu. Powoli ustałam na nogi, ale świat zawirował mi przed oczami, lecz zdołałam to opanować.
- Och! Nic ci się nie stało panno Castle?- zapytała jakaś kobieta, pewnie matka tego chłopaka. W jej głosie można było wyczuć strach. Wszyscy w tym dystrykcie wiedzieli kim jestem a tym bardziej kim jest mój ojciec. Najgorsze jednak jest to, że każdy się nas boi. Właściwie boją się taty i tego co może zrobić.
- Nie… nic - powiedziałam łapiąc równowagę. Spojrzałam na kobietę i uśmiechnęłam się miło.– Przepraszam… Zamyśliłam się - rzuciłam w stronę chłopaka. Teraz dopiero dostrzegłam, że to znów ten sam chłopak, który jako jedyny wykazał skruchę, gdy rzucali w nasze okno. Coś za często się z nim spotykam. Przyjrzałam się mu niezauważalnie. Był dość przystojny. Mógł być nawet w moim wieku. Miał ciemne brązowe włosy i piękne szare oczy, które miał teraz szeroko otwarte i bezwładnie otwierał to zamykał usta próbując coś powiedzieć. Na koniec posłałam matce i jej synowi miły uśmiech i odeszłam. 

W domu jak zwykle panowała nieprzerywalna cisza. Odstawiłam zakupy do kuchni. Jak zwykle krzątała się tam pani Bluckmer. Miła staruszka, która była dla mnie niczym rodzina. Była gosposią w tym domu od dnia gdy zginęła mama. Właściwie zginęła jest zbyt wyolbrzymione. Można by było napisać, że wyłączyła się z życia... choć to też do końca nie opisałoby jej stanu.
- Ooo… czyli dziś jemy coś lekkiego?- spytałam retorycznie. Usiadłam przy wielkiej czarnej ladzie. Po jej jednej stronie ustawiono wysokie czarne fotele a po drugie mieściła się kuchenka, lodówka i inne rzeczy służące do gotowania. Właściwie byłam w części kuchni należącej do pomieszczeń służby. Nie przejmowałam się tym zbytnio. Ojciec zawsze dawał mi krótkie reprymendy za to, że tu przebywałam. Ale cóż… Nie lubiłam siedzieć sama w tych wszystkich pokojach.
Sama kuchnia była pokojem o dość dużym metrażu z czego okna były umieszczone z każdej strony. Cała składała się wyłącznie z wielkiego asortymentu elektronicznego. Nie wspominając już o wielkiej ladzie przedzielającej kuchnią na pół o którą oparłam łokcie i westchnęłam głośno.
- Hejże! Co tam? Coś się stało?- spytała zatroskana Tami mieszając w misce kilka składników surówki. Długie kasztanowe włosy przez, które przebijały się siwe pasma splotła w warkocz. Ogorzała od słońca twarz byłą pomarszczona w wielu miejscach, ale to nadawało jej bardziej wyniosły wygląd. Za to najlepsze w niej były te ciepłe i wesołe brązowe oczy. Teraz przyglądały się mi z miłością. Była chyba jedyną mieszkanką Obozu, która mnie nie nienawidziła.     
- Nic szczególnego. Zbliżają się Głodowe Igrzyska i ja… boję się Tami - powiedziałam sama siebie przekonując tą wypowiedzią. Gosposia przerwała swoja pracę i podeszłą do mnie.
- Kochanie… każdy się ich boi…- powiedziała łagodnie przytulając mnie do swojej piersi.-… lecz nie wolno tego pokazać innym.- powiedziała trochę ciszej. Po kilku minutach odsunęła się ode mnie i pogładził mnie po włosach. – Nie warto się tym przejmować. Co ma być to będzie - powiedziała już bardziej z determinacja i zażyłością.
- Co ma być to będzie - powtórzyłam po niej jak echo.

><><><><><>< 

Witam! Witam! Witam wszystkich mieszkańców Panem!!!- powiedział swoim triumfalnym głosem Reydmond Sceracfild, który od samego początku reprezentuje i prowadzi Igrzyska Głodowe. W tym roku kamera nagrywała go w jakimś studio. Za plecami miał czarną ścianę z zawieszonym na niej symbolem Panem. Sam prezenter miał swój dziwny czarny melonik, czarny surdut i spodnie... czarne. No i oczywiście czarne jak smoła włosy. W ogóle cały zawsze był ubrany na czarno. W ten drobny i nieoficjalny sposób składał hołd trybutom, którzy mogą zginąć podczas Igrzysk. Poruszał swoimi ustami cały czas uśmiechając się i czarując minami. Dla innych to po prostu talk show, ale dla nas, mieszkańców dystryktów, to walka o przetrwanie. – Z okazji Pierwszego Ćwierćwiecza Poskromienia nasz prezydent Tweyn postanowił dla upamiętnienia bestialskiego stawiania się Kapitolowi…- i tak dalej Reydmond kontynuował z krótka historię Panem, jak to Dystrykt trzynasty- obecnie nie istniejący- wywołał bunt mający na celu obalić władzę Kapitolu. Większość dystryktów się do niego przyłączyła, lecz jako sprawca zamieszek Dystrykt trzynasty został unicestwiony. Dodatkowo co rok organizowano Głodowe Igrzyska, które miały przypomnieć o nieudanym ataku i uświadomić nam, że w walce z Kapitolem nie możemy nic zdziałać. Przerażające, ale prawdziwe. Naszym prezydentem jest Olsmeryn Tweyn, który wspiął się na swój stołek w bardzo… opracowany sposób.  Twey miał nie więcej niż trzydzieści lat i można go nazwać człowiekiem ambitnym. - W związku z pierwszą rocznicą Ćwierćwiecza Poskromienia, nasz prezydent wylosował, iż w tym roku wybieranie trybutów nie będzie takie same jak dotychczas. Dodatkowo zmieniono scenariusz przygotowań do Igrzysk - oznajmiał wesoło Sceracfild, aby zabawić publiczność swoim przekonującym głosem.- Zatem… - zaczął  pochylając się lekko na swoim krześle.- … w tym roku tu wy drodzy mieszkańcy Panem zagłosujecie na waszych faworytów, których wyznaczycie, aby reprezentowali wasz Dystrykt!- powiedział głośno i radośnie.
Szczęka opadła mi, aż do samej ziemi.
Wiem, że zrobiłam się blada jak ściana… i zapewne zemdlałam, bo nie pamiętam co się działo dalej.

Obudziłam się leżąc na łóżku w swoim pokoju. Śnieżnobiałe ściany połyskiwały dziwnie w ciemności.  Powoli usiadłam. Komoda rzucała długi cień na podłogę. Jedynym źródłem światła był księżyc połyskujący za oknem. 
Wstałam chwiejnie i podeszłam do biurka, żeby sprawdzić, która godzina. 02: 15  Acha! Czyli przespałam dziewięć godzin! Zeszłam cicho po schodach i wemknęłam się do gabinetu taty. O dziwo nie spał.
- Cześć tato - powiedziałam nieśmiało siadając na jednym z czerwonych foteli dla gości. Ojciec podniósł swoją głowę znad papierów i mrukną coś pod nosem. Znów przyniósł pracę do domu o czym wyraźnie dawały znać zaczerwienione oczy. 
- Lepiej się czujesz?- spytał podpisując jakiś dokument.
- Tak… lepiej – odparłam łagodnie. Ojciec przytaknął nieznacznie i znów zajął się swoimi papierami. Wychodząc oparłam się o framugę drzwi. – Kocham cię.- powiedziałam niemalże bezgłośnie.
Wyszłam na korytarza i sama nie wiem, ale coś ciągnęło mnie do TEGO pokoju. Weszłam cicho z lekką obawą i… strachem.
Cały pokój był czysty i sterylny. Wprawdzie był też jedynym pokojem bez okien. Podłoga ułożona była na przemian z czarnych i białych płytek. Na błękitnych ścianach powieszono różne zdjęcia natury. Wchodziłam ostrożnie starając się być cicho. Co chwila coś pikało, ale to normalne. Jednymi meblami było tu wielkie łóżko i fotel. Powoli, z obawą i myślą, że mogę się jeszcze wycofać, podeszłam do łóżka.
Nie byłam tu tak dawno. Prawie dwa lat. A czemu? Z powodu bólu? Sumienia czy strachu? A może wszystkiego naraz?
Nachyliłam się powoli i przyjrzałam się jej. Zmieniała się… ale nie mogę powiedzieć, że na lepsze.
Miała pomarszczona skórę, bladą jak płótno i była strasznie chuda. Te piękne pofalowane i grube kasztanowe włosy, które po niej odziedziczyłam były teraz rzadkie i łamliwe. Jedyną oznaką, że żyje była unosząca się klatka piersiowa. Lekarze mówili, że tak będzie. 
Spoglądałam tak na swoją mamę przez dłuższą chwilę. Potem przysunęłam sobie krzesło i oparłam się o łóżko.
- Cześć mamo…- zaczęłam.- Wiem, że mnie słyszysz. Ostatnio dość długo cię nie odwiedzałam. Przepraszam. Musiałam to wszystko sobie poukładać.- powiedziałam na głos lekko drżącym głosem.- Dziś ktoś rzucił kamieniem w nasze okno…-  zaczęłam opowiadać jej o… o wszystkim. Na początku tylko streściłam jej dnie i wydarzenia, później połączyłam je ze swoimi przeżyciami i doznaniami. Na końcu już całkiem puściły mi bariery i opowiedziałam jej o WSZYSTKIM. O tym, o czym zawsze chciałam jej powiedzieć. Nie zauważyłam nawet momentu, gdy łzy sunęły przez moją twarz.
– A teraz ludzie muszą głosować kto zostanie wysłany na pewną śmierć – wyżaliłam się. Mama wprawdzie nie mogła mnie w jakiś sposób pocieszyć, podpowiedzieć, ale zawsze mogła posłuchać. Lepsze to niż nic. – Kocham cię mamo - powiedziałam łamliwym głosem, który wyrażał moje wszystkie uczucia. Nachyliłam się nad mamą i pocałowałam ją w policzek. Usiadłam i w tym samym momencie usta mamy lekko się rozchyliły. Pomyślałam, -co jest głupie- że mama próbowała coś powiedzieć. Ale to nie było możliwe. Nie chciałam odejść, więc położyłam głowę obok ręki mamy i zasnęłam.
____________________________________________________________________________

Hej! Witam wszystkich na moim blogu o 25 Głodowych Igrzyskach. Mam nadzieję, że rozdział podobał wam się... Choć ja sama myślę, że za mało akcji się dzieje... No nic! Ciekam na wasze komentarze, a anonimków proszę o podpis. ,,Dziękuję za uwagę"



38 komentarzy:

  1. No błędów się kilka pojawiło, ale nie będę ich wymieniać. Kiedyś waliłam byki na prawo i lewo, a teraz widzę ich pełno w KSIĄŻKACH (!)... Przeczytaj tekst jeszcze raz, bo to gównie literówki i ze trzy nieskładne zdania. Poza tym kilka przecinków Ci zabrakło, a w drugim zdaniu masz powtórzenie.
    No, ale jest dużo lepiej niż na samym początku :>
    Mówiłam Ci, że nie lubię ff o Igrzyskach, ale no cóż... Jestem xD Fabuła mnie zaciekawiła. Biedna dziewucha. Właściwie to nie podałaś jej imienia -_-
    No nic, czekam na ciąg dalszy :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Czyli mam rozumieć, że cię przekonałam do FF i Igrzyskach??? :D Bardzo się cieszę, że zawitałaś na moim blogu... i chyba na ścianie napiszę, że dodałaś KOMENTARZ :D
      Taaa... te błędy. :p
      A na imię poczekasz jeszcze jeden rozdział, bo pojawia się dopiero w trzecim... Robię ja taką tajemniczą (heheszki)
      Jesteś xD

      Usuń
    2. Nie... Przekonał mnie spam pod rozdziałem xD
      Serio?! Uwiecznisz to, że napisałam komentarz na ścianie? Czuję się taka wyróżniona <3
      Jestem xD

      Usuń
    3. Wiesz to dla mnie SZOK! Aaaa i kolejny szok! Zaobserwowałaś mój blog. Tylko tym razem nie suwaj się.xD Ok?

      Usuń
    4. Uch... szalona! Tak zmieniać awatary? *wow*
      No jakoś się tak dodałam ;P

      Usuń
    5. Jakoś tak... Yhm...intereszting xD
      Avka? Szukałam i próbowałam znaleźć jakiś ładny. Teraz znalazłam :D

      Usuń
  2. Anonimowy24/1/14 18:47

    spoko ale mam jedno zastrzerzenie skoro ta dziewczyna oglądała to talk show w telewizji to po co ludzie ki sprzątali plac a może to było wyswietlane na telewimie na wym placu ? weś mi odpowiedz
    @I@

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Dystrykty były baardzo biedne. Ludzie głodowali, nie mieli pieniędzy i ciężko harowali. Jak przeczytasz/czytałaś dzielę mieszkańców dystryktu 8 na Mieszkańców Obozu- tam mieszkają ci biedniejsi i mieszkańców Dzielnicy- tam ci bogatsi. tylko , w niektórych domach był prąd. Telewizory i inne urządzenia były drogie i niewielu było na nie stać. Telewizory tech biedniejszych emitowane za darmo były tylko raz w roku w dożynki i podczas przebiegu Igrzysk Głodowych. Niektórzy z biednych mili telewizory w domu inni nie. Kapitol zmuszał ludzi, żeby oglądali jak giną ich dzieci, bo obawiali się kolejnego buntu. Castle(nazwisko bohaterki) pochodziła z Dzielnicy a jej ojciec był burmistrzem(bardzo ważne stanowisko), więc było ich stać.
      Tak z grubsza ci to wyjaśniłam, ale może też nie za bardzo precyzyjnie. Nie mogę opisać, aż tek dokładnie tego co napisała Collins, ale mam nadzieję, że ci jako tako wyjaśniłam.

      Usuń
  3. Anonimowy24/1/14 18:48

    fajny szablon
    @I@

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa dzięki... Zrobiła mi go Mia<3
      P.S Mi też się podoba :D

      Usuń
  4. Jaki genialny :) ! Fajnie to wymyślilaś, płynnie piszesz.
    A poza tym ten szablon *o* Boże, czemu nie obdarzyłeś mnie takim talentem! :c
    Nawiasem mówiąc świetne, mam nadzieję, że nie masz "słomianego zapału" i bedziesz to kontynuować! :)
    Pozdrawaim i życzę dużodużodużo weny :3 !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak mnie uradowałaś tym komentarzem. Dzięki właśnie takim osobom jak ty robi mi się cieplej w sercu <3<3 Dziękuję za takie miłe słowa :D
      I jak ja mam teraz przestać pisać jak dostałam taki komentarz!!!!
      Dzięki za pochwały... nie spodziewałam się... Naprawdę... Matko! Zaraz się rozpłaczę. Dziękuje jeszcze raz(--łzy w oczach--) Ja też pozdrawiam i zapraszam oczywiście ponownie... :'"D

      Usuń
  5. Bardzo ładny rozdział. Przyjemny i spokojny, akcja się powoli rozkręca. Takie wprowadzenie w klimat Dystryktu Ósmego i życie głównej bohaterki. Swoją drogą, strasznie lubię proste nazwy, jak właśnie Obóz, czy książkowy Ćwiek. Tutaj w komentarzach jeszcze zauważyłam, że napisałaś o bogatszej okolicy zwanej Dzielnicą. Też ładnie, naprawdę. Zawsze mam problem z wymyślaniem krótkich, łatwych do zapamiętania nazw. Może powinnam Cię pożyczać jak piszę jakieś opowiadanie...? ;)
    Wtrącę jeszcze coś o błędach, żeby nie było tak cukierkowo. Cóż, nie jest ich zbyt wiele, choć bardzo rzuca się w oczy ogólna konstrukcja zdań. W większości nie są zbyt rozbudowane i używasz statycznych czasowników. Warto poszperać w słowniku synonimów i pozamieniać niektóre słowa, przykładowo "poszła" na "wyruszyła", "powędrowała", "zawlekła się", albo inaczej "podążała", "maszerowała", "dreptała". Czasowniki dynamiczne nadają zupełnie inny sens zdaniu i wprowadzają w odpowiedni nastrój. I o wiele łatwiej wyobrazić sobie bohatera "przebierającego nogami", czy "spacerującego", niż po prostu "idącego". Taki tylko przykład, nie wytykam w tej chwili nic palcem. Plus, myślę, że fantastycznie szłoby Ci obsługiwanie się opowiadaniami w języku Angielskim, jeśli oczywiście znasz go na poziomie średnio-zaawansowanym. Czytałam wiele angielskich fanficów, opowiadań i wierszy i powiem Ci szczerze - pasujesz tam. Twój styl brzmiałby znakomicie po Angielsku, więc zastanów się nad popracowaniem w tym języku, chyba, że zadanie Cię na ten moment przerasta.
    Ale spostrzegłam u Ciebie też niesamowitą zdolność tworzenia postaci! Wspaniale opisałaś wygląd Tami, nawiązując odrobinę do jej charakteru - dla mnie jest dobrą, kochającą, zmęczoną kobietą z kilkoma siwymi kosmykami, pewnie się często o wszystkich martwi. Matka bohaterki jest ciężko chora, zapewne przykuta do maszyn przytrzymujących ją przy życiu. Czy raczej, przy wegetacji. Jej wątek mnie naprawdę poruszył. I moment, w którym dziewczyna jej opowiadała o swoim dniu, o swoim życiu... Tu mnie masz, zawsze się wzruszam przy takich scenach.
    Ogólnie, oceniam Cię bardzo pozytywnie. Od dawna szukałam czegoś interesującego o 25 Głodowych Igrzyskach, bo sama piszę (jak na razie w Wordzie :3) i chciałam porównać niektóre wątki. Strasznie mnie nurtowało, czy głosowanie było w dniu dożynek, czy na pięć miesięcy przed Igrzyskami, tak jak ogłoszono 3 Ćwierćwiecze w "W Pierścieniu Ognia". U Ciebie widzę opcję pierwszą - w porządku, może prezydent chciał wykorzystać element zaskoczenia :D
    Chyba się okropnie rozpisałam, więc już zmykam. Na ostatnie słowa dopowiem tylko, że dołączam do obserwowanych i będę śledzić Twoje zmagania z 25 Igrzyskami ;)
    Pozdrawiam,
    Hanae Mori.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkowym odpowiednikiem Obozu jest raczej Złożysko. A tak Dzielnica, niedługo ta nazwa pojawi się w 2 rozdziale. Hehehe... Ja sama długo ślęczę nad tymi nazwami. Najpierw wymyślam jakieś dziwne, później szukam czegoś w Tłumaczu a na koniec nadaje jakieś proste.
    Dzięki za radę. Zwrócę na to uwagę.
    Tak... angielski znam (mam 5 jeśli to coś znaczy). Niedługo mam napisać opowiadanie na konkurs i musi być po angielsku, więc to jest jakiś plus :D Ale nie sądzę, żebym byłą w stanie pisać pełne zdania po angielsku(ale jeszcze nie próbowałam)
    O tak! Często opowiadania tworzę tylko ze względu na postaci, bo bardzo kochaj je tworzyć, opisywać charakter, życie itd. No, cóż... z mamą Castle(nie podam na razie imienia dziewczyny :D) będzie jeszcze kilka jakby jej wspomnień. Opisze dokładnie co się stało. Zresztą niedługo pojawi się pewien wątek.
    Dzięki... Nie no spoko. Lubię czytać długie (jeszcze dopingujące komentarze), wiec bardzo się cieszę, że moja praca nie poszła na marne. :D
    P.S Daj link jak już będziesz aktywować swojego bloga o 25 Igrzyskach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie miałam na myśli odpowiednika Obozu tylko podobną, ładną nazwę z książki i od razu na myśl przyszedł mi Ćwiek ^^
      I skoro Angielski dobrze umiesz, to spróbuj z tym konkursem, a nuż Ci takie pisanie podpasuje. Trzymam za Ciebie kciuki!
      Pozdrawiam,
      Hanae Mori.

      PS: Nie jestem pewna, czy w ogóle będę zakładać bloga, ale jeśli się zdecyduję, to oczywiście wspomnę o tym u Ciebie ;)

      Usuń
    2. Oki... Pomyłki często mi się zdarzają (ale chyba nie jestem jedyna)
      Ooo dzięki... Uważaj, żebyś sobie ich tylko nie zmiażdżyła, bo sama nwm czy mi się to uda ;) Ale dzięki.
      P.S No ja myślę!

      Usuń
  7. *0* pierwsze Ćwierćwiecze jakie to ekscytujące! Uwielbiam twoją twórczość! Pantadeuszowskie opisy i postacie ;---;. Uno to dystrykt 8 prawda? Czy źle przeczytałam? I yyy wymieniłaś już imię bohaterki głównej czy tylko po nazwisku? Jej matka jest w śpiączce czy cu? :"<. Smutna ale świetnie zapowiadająca się storia a znając twój potencjał na pewno będzie się działo! Będzia zabawa :"3. Pozdrawiam i czekam na cdn < na ten o wróżkach too ^-^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to...
      - Dystrykt 8
      - Nie wymieniłam imienia :D (i wymienię dopiero w 3 rozdziale, asz tam ja wredna :>)
      - nie jest w śpiączce... Lekarze się pomylili spaprali sprawę, ale jeszcze będzie dokładniej
      Ostatnie Królestwo też będzie aktywne! Prowadzę te dwa blogi :D Dzięki... Ja też pozdrawiam!

      Usuń
  8. Anonimowy26/1/14 21:58

    Hellow mówiłam, że dodam komentarz :), fajnie się zaczyn, tak nie winnie, czekam na dalszy ciąg i rozwinięcie akcji, bo jednak mało się tu dzieje, leczto dopiero początek :), biedna dziewczynkA matka jedną nogą już prawie w grobie, a ojciec nie ma zbytnio dla niej czasu, przykre, ale cóż, ja czekam na więcej:) pozdro Eva:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki... Spodziewałam sie koma od cb :D Jednak zaskoczyłaś mnie. Cieszę się, ze ci się podobało. No w następnym rozdziale akcji nie zabraknie.
      P.S Ładnie to tak popisywać się pseudonimem, który to ja ci wymyśliłam... Ach tam taka ja :*

      Usuń
  9. Nie czytam zbyt wielu fanficków Igrzysk, aczkolwiek lubię bardzo tę sagę, więc chętnie zabrałam się za Twoje opowiadanie. Na plus: pierwsze ćwierćwiecze poskromienia. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Sama idea tych igrzysk była okrutna; nawet najgorszemu wrogowi nie życzy się chyba wysłania na arenę ^^ Można domyślić się jednak, że skoro główna bohaterka (? nie mogłam dopatrzeć się jej imienia, ale być może po prostu nie zapadło mi w pamięć) i jej ojciec są nielubiani przez ludzi, to właśnie ona zostanie wytypowana.
    Na minus: ani razu nie wspomniałaś, jaki to dystrykt. Ja wiem, że głównie pewnie pojawiają się tu sami fani Suzanne Collins i te sprawy, dla nich oczywiste jest, w którym dystrykcie produkuje się odzież i materiały. Dla mnie niestety nie :D i dla jakiegoś przypadkowego czytelnika prawdopodobnie też nie.
    Dziękuję za komentarz na moim blogu :) życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, że ci się podobało. To, że nie wspomniałam, który to dystrykt zrobiłam omyłkowo. Sorki.
      Cieszę się, ze zajrzałaś. Mam nadzieję, ze będziesz czytać dalej :D Nie podałam jeszcze imienia bohaterki, więc w niczym nie zawiniłaś. Sama po prostu jeszcze nie ujawniłam. Jest taka tajemnicza, ale na razie

      Usuń
  10. Anonimowy29/1/14 19:14

    masz kilka błędów
    po pierwsze na wybranie trybutów na pewno z każdego dystryktu zbierali się na placu przy Pałacu Sprawiedliwości, każdy mósiał się tam stawić
    dopiero w trakcie trwania igrzysk można było je oglądać w domu ( w telewizji) lub na placu przed pałacem
    polecam jaszcze raz bardzo dokładnie przeczytać książkę bo inaczej będziesz tych błędów robić bardzo dużo, i nikomu to się nie będzie podobało
    narka koniecznie przeczytaj jeszcze raz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to pierwsze: wszyscy się wstawili... cały Dystrykt a szczególnie dzieci od 12 do 18. Z tym drugim też się zgadzam. Nie pisałam, żeby je ktoś oglądał. To wszystko wiem, ale to też jest oczywiste i pewnie pisałam kilka razy WSZYSCY zgromadzili się bądź usadowili przed Pałacem... Nie sądzę bym złamała reguły, ale nie będę też pisać wszystkiego zgodnie z książką i nie będę pisała o jakiejś Datniss i jej siostrze Brimulsen.
      Jeśli za 'oglądanie' dożynek wzięłaś ogłoszenie w telewizorze to sory, ale czytam ze zrozumieniem i większość którzy pisali mi już komentarze chyba też.
      P.S Dzięki za podanie podpisu.

      Usuń
  11. Przybyłam do Cb... w końcu. xD
    Oczywiście fanfiction o Igrzyskach to trafienie w mój gust w dziesiątkę. Kocham tę trylogię, a choć fanfików widzę mnóstwo, to jednak nie czytam ich wszystkich. Duzio ich. ;) A z Tobą oczywiście zostanę. <3
    Dostrzegłam parę błędów (No, pewnie, w końcu tego zazwyczaj się czepiam...), ale nie będę ich wymieniać. W końcu każdy je robi, nie? Nawiązując do niektórych komów... Fanifiki mają to do siebie, że można nieco naginać fakty i niecnie (lub nie) to wykorzystywać. xD Niektórzy tego nie lubią... Ja ich rozumiem, ale rozumiem też motywy kierujące autorem fanfika. W końcu opisywanie wszystkiego dokładnie tak jak w książce jest a) nudne b) męczące i c) ogranicza. A ja nie lubię się ograniczać. xD
    Ogólnie bardzo fajny pomysł na fanfiction. I ten wątek z matką głównej bohaterki... Wow. <3
    Całuski, :***
    Eveline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkońcu...
      Ale ja tam nie zmieniałam historii!!! Facet lub babka-bo nie zaszczycił się podpisać- źle doczytał i tyle. Żeby mi chociaż ktoś wskazał gdzie to jest... Ale tego- chyba- NIE MA!
      A dzięki... właściwie nie chciałam, żeby główną sensacją była choroba matki g.b., ale też może być. Mam nadzieję, że NN się spodoba...
      P.S Czekałam na twój kom, żeby dodać 2 rozdział. Przyrzekłam sobie jak wstawiałam... Że po Eveliny komentarzu wstawię 2 roz... Cieszę się, że przeczytałaś :D

      Usuń
    2. O kurczę! Ale zaszczyt! Więc wstawiaj jak najprędzej. <333 Przepraszam, że tak długo mnie nie było... :c
      Chodziło mi o to, że niektórzy się czepiają niepotrzebnie. Nawet gdybyś coś bardzo pozmieniała, to i tak Ci głowy urwać nie powinni, bo to fanfik i już. Trochę się trzeba trzymać historii, ale nie tak, żeby nic nowego nie wprowadzać i nie zmieniać, ot co. ;)

      Usuń
    3. Dokładnie :D Zaraz wysyłam do sprawdzenia i może dziś wieczorem, ale jutro po południu coś wstawię... o ile mi się coś nie napatoczy :p

      Usuń
    4. Taaak! Wstawiaj. CZEKAM! <3

      Usuń
  12. "Już dzisiaj drugi rozdział? Ale ja nawet tego nie skomentowałam!"
    Nie, chwila, już to robię.
    No dobra, chcę Ci powiedzieć, że świetnie piszesz. Podejrzewam, że to właśnie nasza bohaterka zostanie wybrana. Pewnie dlatego, że jest bogata. (bo na pewno jest; kto biedny w Panem ma służbę?) Tak mnie zastanawia, bo sama o tym napisałam (BTW, zapraszam: http://67hunger-games.blogspot.com/), czy przypadkiem panna Castle nie jest córką burmistrza... tak, to nawet bardzo prawdopodobne, bo niby dlaczego wszyscy mówią do niej "panienko"? Tak więc czekam na rozdział 2. i życzę weny na 3 (bo z tego, co widzę wyżej, już 2. napisałaś ;))
    Pozdrawiam,
    N10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Jeśli już chcesz życzyć Weny tak bardziej szczegółowo to na rozdział 4... Ale ciiii... Wejdę-właściwie już weszłam- na twojego bloga.
      Tak domyśliłaś się... Ona jest córką burmistrza i tak jest bogata :D W następnym rozdziale będzie trochę jaśniej wszystko wytłumaczone. Ogólnie mogłam skasować twój kom., bo tak napisałam w zakładce dla Czytających, ale udowodniłaś, ze naprawdę przeczytałaś moje opowie za co ci jestem baaardzo wdzięczna.
      P.S Jeśli jeszcze tu wpadniesz to będzie mi jeszcze milej :)
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję :)

      Usuń
    2. Oj, tutaj mnie obraziłaś - ja nawet nigdy jeszcze nie zareklamowałam nigdzie swojego bloga (no dobra, ewentualnie w dwóch miejscach), a co dopiero komentować coś, czego nie przeczytałam! :o
      Wejdę i to nie raz :)) strasznie mi się podoba to, jak piszesz. :D
      No to życzę Ci weny na rozdział 5, 7, 9 - tak na wszelki wypadek. :))

      Usuń
    3. No,ale ja cię bardziej pochwaliłam!!!
      No, to bardzo się cieszę, bo bym cie nękała xD
      Przyjmuję życzenia... przydadzą się :D

      Usuń
    4. Oj no wiem... I wcale nie chcę, żebyś mnie nękała... ;))
      No to jeszcze tak: nie wiem, kiedy masz ferie (a może miałaś?), ale życzę Ci żebyś miała na nich też wenę, ^^ podwójną nawet :P

      Usuń
    5. Hehehehe dziękuje...Ferie... właśnie kończy mi się pierwszy tydzień :p a WENA się przyda, bo w tym tygodniu zawaliła sprawę :D

      Usuń
  13. Zaintrygował mnie twój komentarz, więc postanowiłam zajrzeć i coś przeczytać. Jeszcze nigdy nie czytałam FF Igrzysk Śmierci, ale po pierwszym rozdziale myślę, że twój będzie świetny. Dziś nie dam rady, ale jutro wrócę i przeczytam więcej. Szczerze nie mam pojęcia jak mogłabym ci udowodnić, że przeczytałam... Osobiście nie przepadam za narracją pierwszoosobową, ale ty piszesz naprawdę ciekawie. Myślałam, że to głosowanie odbędzie się jeszcze w tym rozdziale, ale takie trzymanie w napięciu jest korzystniejsze ;) Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie:
    http://walczacy-z-demonami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udowodniłaś...
      Ciesze się, że się podobało. Ba! Jestem baaaardzo szczęśliwa!
      Ja też pozdrawiam...a wejdę, ale wybacz, że dopiero w czwartek, bo mam test z całego semestru z WOS, ale obiecuję, że komentarz będzie długi :D

      Usuń

Kto wygra 25 Igrzyska Śmierci?